| O ukochanych koniachZdjęcia |
| |
| Imię: Kasia Nick:Dory Wiek: a raczej rok urodzenia - 1992 Kocham: KONIE! Ukochana rasa: Shire, Mustangi Jeżdżę od: 29.06.2005 Ukochane konie: Czesiu, Kunia, Jagoda, Zahara Ulubiona maść: kara, bułana, srokata Napisz do mnie |
| Music |
| |
| Lay by me ( z niewielką (tia yaasne) pomocą :) ) |
| Link :: 04.07.2005 :: 21:31 A więc sprawdzam czy blog działa Założyłam go gdyz jest to koński blog . Miałam stary na mylogu ale ciągle mają awarie to sobie go przeniosłam. Gdybyście chcieli wiedzieć coś więcej zapraszam na Mój blog w ownlogu Pozdroffka i paptaki Komentuj(0) Link :: 05.07.2005 :: 14:02 Dzisiaj było całkiem fajnie znowu dostałm kunie a Róża czesława. Kunia przy czyszczeniu była wyjątkowo spokojna i nawet dało się jej wyczyścic kopyta. Rany jak ja nienawidzę czyścić kopyt ! Nie chodzi o sam smrodek unoszący się z wygrzebywanego kopystą obornika ale boje się że mnie kopsnie i polecęęęęę hohoho. hehe a kunia wyjątkowo kopie jak na tak spokojnego konika . A dzisiaj juz nawet próbowała ! Potem na rozgrzewkę dla koników graliśmy w "berka" . A jak by to nie było gdybym nie mogła grać. Najwyraźniej jestem do niczego ... nawet w półsiadzie bez strzemion mi instruktorka nie pozwoliła jechać chociaż umiem. A wszyscy jechali ! A kunia dzisiaj ani troszkę się mnie nie słuchała i chodziła sobie gdzie chce. Wnerwia mnie to jej dawanie głowy na dół. Ja wtedy gdy próbuje złapać wodze, zjeżdzam po jej szyi !!! Ja rozumiem że czesiu to straaaszny muł z opóźnionym zapłonem ale róża ciągle go palcatem bije !!! Biedaczek A dzisiaj przez jedną dziwczynę która jeździła ze mną na lonżowniku w pierwsszych dniach kursu straciłam szansę na galop bo ona nie chciała GOSH !kurczę przecież każdy musi kiedyś z konia spaść Bo "jak się nie wywrócisz to się nie nauczysz" !!! Gdybym się nie wywracała na nartach to nigdy bym na nich nie umiała jeździć !!! Albo na rowerze , łyrzwach ... Dajcie njo spokój. Okazało sie że to nie Jagódka padła . Z jednej strony się cieszę z drugiej smucę bo nigdy już nie zobacze tej klaczki która ... No wiecie ... A właśnie dowiedziałm się dzisiaj że mój najukochańszy czesław jest izabelowaty I mam jego fotkę którą znalazłam na necie oraz fotkę damaszka kiedy to miał 1 dzień ( jak se na nie klikniecie to zobaczycie je w powiększonych rozmiarach ) Komentuj(2) Link :: 05.07.2005 :: 22:27 KELPIE Hehehe ludzie robiłam se teścik jakim legendarnym koniem jestem i wyszło że jestem kelpie ... "Kelpie, nazywany też Each Uisge, to zdecydowanie nieprzyjazny, wręcz krwiożerczy duch, zamieszkujący szkockie strumienie i jeziora... Woda – jeden z czterech podstawowych żywiołów i manifestacja obecności bogów w wierzeniach wielu ludów. Jej podwójna natura – z jednej strony dawała życie, z drugiej mogła je łatwo odebrać – zachęcała ludzi do zapełnienia strumieni, rzek i jezior plejadą fantastycznych, czasem przyjaznych a czasem wrogich istot. W krajach słowiańskich mieliśmy rusałki, topielice i świtezianki; grecka mitologia stworzyła wodne nimfy i syreny (wtedy jeszcze pół-kobiety, pół-ptaki - wizerunek kobiety z rybim ogonem powstał w Wielkiej Brytanii około XVIII w.). Większość duchów była płci żeńskiej, ale w Szkocji i Irlandii można spotkać ciekawy wyjątek od tej reguły – wodnego demona zwanego KELPIE. Kelpie, nazywany też Each Uisge, to zdecydowanie nieprzyjazny, wręcz krwiożerczy duch, zamieszkujący szkockie strumienie i jeziora. Demon ten, sprzymierzony z diabłem, miał zdolność zmieniania swojej postaci i przybierania innego kształtu. W swojej naturalnej postaci był wielkim, czarnym pół-koniem, pół-bykiem; miał ostre rogi i płomienno rudą, pachnącą siarką grzywę. Jednak w takiej demonicznej postaci był widywany bardzo rzadko, ponieważ preferował bardziej subtelne metody. Wyruszając na łowy, demon wykorzystywał swoją zdolność polimorfii i przybierał kształt szlachetnego, pięknego konia o łagodnych oczach. Owo wcielenie niewinności pasło się spokojnie nad brzegiem wody, czekając na zmęczonych podróżnych. Gdy człowiek, zachęcony przyjaznym zachowaniem zwierzęcia próbował go dosiąść, koń nie protestował. Jednak przyjemna przejażdżka kończyła się dość szybko i bardzo nieprzyjemnie – kelpie znienacka rzucał się w odmęty rzeki, nurkował pod wodę i topił pechowego jeźdźca – a potem, już po przybraniu prawdziwej postaci, pożerał ofiarę. Szkoci bali się chytrego potwora tak bardzo, że nie ufali żadnym zwierzętom, widywanym w pobliżu wody. Historie o wodnym demonie przechodziły z pokolenia na pokolenie, więc późniejszymi ofiarami kelpie zostawali już tylko przybysze z innych stron, nieznający lokalnych tradycji. Opis kelpie jako „przynęty” jest niemal podręcznikowym przykładem idealnego, pełnokrwistego konia. Ma wszelkie oznaki szlachetnej krwi, nie płoszy się, jest przyjazny ludziom. Jedni malują go w białym kolorze – jako symbol łagodności i niewinności; inni obdarzają go czarnym włosem – piękny, ale demoniczny; jeszcze inni mówią o kasztanowym. Ciekawa jest hipoteza, według której kolor kelpie zależy od jego płci – ogiery są czarne i brązowe, a klacze szare i siwe. Podobno był sposób, aby obłaskawić kelpie, ukrywającego się pod postacią konia. Sekret zmieniania kształtu tkwił w jego zrobionej z wodorostów uździe. Jeśli ktoś był na tyle odważny i sprytny (i oczywiście miał wystarczająco dużo szczęścia) by zerwać ją z szyi konia, mógł zaprowadzić go gdzie tylko chciał, a pokonany duch musiał mu służyć. Jednak opowieści o straszliwych konsekwencjach nieudanej próby skutecznie powstrzymywały ochotników przed pochopnym atakiem na niezależność kelpie. Ten wodny duch ma także swojego krewniaka w Irlandii. Tam jest to widmowy koń phooka – ale ten poluje tylko na dzieci. Zbliża się do gospodarstw, zachęca je do przejażdżki a potem zabija – jednak nie przez utopienie, ale przez zrzucenie z grzbietu. Mimo całej swojej krwiożerczości, postać wodnego ducha nie jest pozbawiona pewnej dozy romantyzmu. Mówiono, że kelpie-koń to najlepszy i najpiękniejszy wierzchowiec na świecie, a jazda na nim to – mimo tragicznego finału – najwspanialsze doświadczenie dla dobrego jeźdźca. " Jest jeszcze o wiele krótsza wersja którą znalazam na stronie z tyum testem Ten brytyjski i irlandzki demon wodny może przybierać różne kształty, ale najczęściej ukazuje się w postaci karej klaczy z wiechą sitowia zamiast grzywy (lub z wodorostami). Kiedy zwabi na swój grzbiet niczego nieświadomego nieszczęśnika, nurkuje z nim na dno rzeki lub jeziora, gdzie zjada go, pozwalając wnętrznościom wypłynąć na powierzchnię (inne wersja - Kelpia pozwala mu się utopić bo lubuje się w zabijaniu).Aby pokonać Kelpię, należy nałożyć jej za pomocą zaklęcia wędzidło, co sprawi, że stanie się uległa i niegroźna. Nooo :D Jestem potworkiem i zaraz kogoś utopię ... Ale jestem najpiękniejszym wierzchowcem na świecie wow :D Komentuj(2) Link :: 07.07.2005 :: 17:50 No dzisiaj znowu kurs i znowu kolejna Kupa. Jedna wielka Kupa. :? Kunia nie słuchała się mnie ani troszkę i jutro nie będziemy galopować A ja już to olałam bo na tym kursie nie zdąże zagalopować nawet 3 kroków ! W sobotę test i dołek. Jestem do niczego A dzisiaj znowu na Hipciu prowadziłam czesia i jest to jedyny moment w którym jestem przy nim tak blisko. Ja go tak kocham że zaraz się popłaczę a nie mogę na nim jeździć! Mogę nawet na kuni jeździć ale chcę mojego skarba kochanego chociaż wyczyścić , poczesać! Ja boję się czyścić tylnie kopyta ale u czesiunia to mogłabym nawet za zadem stać i bym się go nie bała bo mam do niego tak wielkie zaufanie że hoho. hlip Dzisiaj bardziej sie z kingą poznałyśmy i powiem że nawet ją polubiłam a Fafcia jest siostrą Czesiunia No i podjadałyśmy koniom suchy chleb i jadłam spagettu s proszku Hehehe w Bieruniu chyba nie sprzedają takich zeczy bo dostałąm zamówienie na 4 lol muszę się polecieć :D No i jeszcze rozkładałyśmy oglowie na części pierwsze i jak zwykle ( i pewnie przezemnie ) byłyśmy ostatbue ....ale trudno. A ja tak mazę o galopie a znowu nie mogłam dzisiaj tylko znowu kłusem na koniec zastępu. P0wuiem szczeże że nie przeppadam za gosią. Ja na kuni zawszę muszę mjechać ostatnia a ona zazwyczaj jedzie przedemną i nie umime sobie z koniem pioradzić! Jak jej skręca koń to mi automatycznie tez ( dlatego wolę mojego najpiękniejszego czesia bo on się mnie słucha. ... Może po 10 sekunddach ale jednak. I straszznie mnie to złości a swój pierwszy galop chciałabym przezyć właśnie na czesiu pomimio że jest taki8 straaaaasznie twardy Komentuj(1) Link :: 09.07.2005 :: 19:54 Dzisiaj padało więc dzień zapowiadał się potwornie. Wstałam sobie więc około 11 bo od tygodnia wstaję o 6.00 Ziew. I pojechałam z mamą o 12.25 na kurs. Nie spóźniłabym się gdyby mam nie musiała jechac do banku No i gdy przyszłam to był test. Strasznie banalnie łatwy A jednak zawaliłam na całej linii ! W ogłowiu nie napisałam 2 częśći a w konkurencjach sportowych nie napisałam nic! Rany a znałam odpowiedzi na wszystkie te pytania! Nie ma to jak stres Ale potem była jazda w sensie dosłownym i przenośnym ( heheh przenośnym jak laptop ( wiem że nikt nie rozumie co bredzę ale trudno )) Ja jechałam na kuni a Kinga na moim ukochanym skarbie! Jestem strasznie zazdrosna! Czesio jest mój i nikomu go nie oddam ! Heheh ale trudno I wiecie co ? Był galop !!! Rany galopowałam 2 razy. Wspaniałe uczucie ... ale jako że jezdze konno od 2 tygodni więc za każdym razem wypadała mi noga ze strzemienia i łapałam się wtedy za grzywę bo trudno jest złapać stopą latające strzemie przy takiej prędkości i jeszcze patrząc się do psodu. I dzień wydawał się bajeczny ale wszystko musiała zepsuć wiadomość o tym jakie dostaniemy konie ! Nela dostała chyba Figusia a Kinga jakiegoś potwornego konika. Nawet nie wiem jak się nazywa. ( nie pamiętam ) A Iza torturowała mnie pokazując mi przed nosem karteczkę z napisem "czesio" gdyż to jego właśnie wyosowała. Potem nie wytrzymałam i poleciałam na balkon kawiarenki. No cóż. Pomyślicie że jestem jakaś dziecinna ale się poryczałam. Nie przepadam za Kasią ( bo ja właśnie wylosowałam ) a w dodatku na 100 % Nie mam już szansy jechać na czesiu. Kinga nawet nie umie zliczyć ile to razy jeździła na Favci a ja tylko 2 razy jechałam na czesiu, 3 razy go czyściłam i 3 razy oprowadzałam na Hipciu (Hipoterapji ) bu. No i kiedy szłam do auta drogą przez las, umilałam ją sobie grając na trawce ( Nauczyłam się tego w milówce. Chyba nawet od Luzaka albo od Asi ale na 100% od kogoś z 77). Ale dalej mam dołka. bu P.S Dokładne taka sama notka jest na moim 2 blogu Komentuj(2) Link :: 10.07.2005 :: 22:51 Dzisiejszy dzień. Jak go skomentować? Nie wiem. Jedyne co wiem to to że był do du... do niczego. dzisiaj wyjątkowo się nie spóźniłam i było całkiem wesoło, ale zrzedła mi mina gdy sobie przypomniałam na kim jadę. Dostałam Kasjopeję za którą, powiem szczerze nie przepadam Wsiadłam na nią i wydawało mi się, że czyta mi w myślach. Pomyślałam, że może jednak zmienię o niej zdanie, i zmieniłam je ... Ale na gorsze. Podczas kłusa potwornie się ją prowadziło! Sprzączki od strzemion uwierały mnie w uda, siodło było jakieś kwadratowe a Kasia a ni odrobinkę się mnie nie słuchała. Skręcała gdzie chciała i miała mnie kompletnie w du... kompletnie gdzieś. Jednak nie mogłam narzekać. Parząc na minę Kornelii i Kingi pomyślałam, że Kasia wcale nie jest taka zła. Nela na Figarze i Kinga na Kolii stanęły sobie na .środku hali i nie wiem co to było. Albo konie nie chciały ruszyć albo była to forma protestu, w każdym razie obie wyglądały, jakby miały się zaraz popłakać. Kindze się nie dziwię bo dostała podobno (uwaga cytuję z komentarza Neli) Kinga jechała na Kolii, to podobno najgroźniejszy koń w stajni (mnie licząc prywatnych) więc coś tu chyba jest nie tak!” Natomiast ja zrezygnowana pozwoliłam chodzić Kasi gdzie jej się podoba, a ta zaczęła robić kółeczka dokoła Dziewczyn. Potem wszyscy sobie poszli, jednak mi zrobiło się troszkę szkoda Kasiuni, bo powiem szczerze, że byłam tak na nią wściekła, że bez wyczucia szarpałam ją za wodzę a ona ma bardzo delikatny pyszczek. Pogodziłam się więc z nią. W końcu to nie jej wina tylko tego co ją ujeżdżał, no i jest jedynie zwierzęciem chociaż bardzo mądrym. Potem nie było nic ciekawego, poza tym że robiłam konikom zdjęcia w stajni i to że mama spóźniła się o 2 godziny więc kończę i życzę dobrej nocy Komentuj(0) Link :: 12.07.2005 :: 19:44 Z zakończeniem godziny 6.15 skończyły się dwa najwspanialsze tygodnie mojego życia. Kurs skończył się i strasznie będę tęsknić za tymi końmi. Dzisiaj pojechaliśmy w teren i było wspaniale. Mi księżna zagalopowała tylko 2 razy ( bo w ogóle nie galopowaliśmy) Przedzierałyśmy się przez straszne chaszcze a raczej nisko wiszące gałęzie ale wydawało mi się to wspaniałą chwilą. Jednak szybko to się skończyło i wróciłam do czarnej rzeczywistości. Dostałam najgorszą ocenę ze wszystkich więc mam dołka. Potem befsztyk poczęstowała nas swym przepysznym ciachem. Chciałabym ci bardzo podziękować za zdjęcia bo są naprawdę przewspaniałe. Będę ci dźwięczna do końca życia bo tak kocham czesiunia że wariuję bez niego po 1 dniu. Potem poszłyśmy robić zdjęcia dziewczynkom i kucykom, a ja łamaga biegnąc po górce poślizgnęłam się i spadłam tak że tyłek boli mnie do teraz. Potem była jakaś jazda i prowadziłam skarbeńka buraka (Czesławą). A kiedy się skończyła poleciałam z Kingą i ( MÓWIŁAM ZE NIE MAM PAMIĘCI DO IMION !!!!) oraz różą robić znowu zdjęcia hehehe ale wyszły przecudne ! Kiedy tylko je wywołam i zeskakuję zamieszczę je na blogu. A Kinga zrobiła mi nawet fotkę kiedy spadam z górki. Potem gadałam z Kornelią o różnych różnościach i przegapiłam czyszczenie Czesia obwiesia !!! ale trudno. Prowadziłam go na hippoterapii a potem kupiłam sobie podkówkę a koniki łącznie z Czesiem obwiesiem poszły na kolejną jazdę. Potem umówiłam się z nelą na sobotę do stadniny w Bieruniu a potem musiałam iść do domu. Smutno mi było iść tak sobie przez las, i myśleć że raczej się już nie spotkamy, a jak tak to za rok. Nagle Czesiu obwieś wraca z jazdy więc mogłam się z nim pożegnać. Smutno mi. Komentuj(2) Link :: 15.07.2005 :: 17:27 zgłosiłam się do konkursu ... a co mi szkodzi ??? jejciu . Może potwornie różowy blog ale spodobał mi się a najbardziej muzyczka. Jest git Komentuj(0) Link :: 16.07.2005 :: 19:14 Dzisiaj byłyśmy z Nelą na solcu. Hm powiem szczerze, że od razu ta stadnina nie przypadła mi do gustu. Wielka hala Na której było z 50 boksów dziwnie kojarzyła mi się z fermą wieprzów do rzeźnika. Konie podobno mają cały czas zmieniane boksy. Nie pozwolono nam ich nawet siodłać ! Jednak konie są przewspaniałe i sprawiają wrażenie jakby czytały w myślach jeźdźca. W pandorze jest zupełnie inaczej. Dwie stajnie w której jest w sumie koło 25 koni. Przytulne. Gdy na dworze zimno w nich jest ciepło, albo odwrotnie. Każdy konik ma swój własny kącik i wątpię aby codziennie zmieniały boksy. Nawet jak nie można ich samemu czyścić i siodłać ( a zawsze chyba można ) To to nie jest tak na „odwal się” tylko dokładnie aby konie nie miały poobcieranych grzbietów. Kiedy prowadziłam zacharkę gdy kończyła się jazda, wyczułam pod palcami ogromną sklejkę zachodzącą pod siodło. Hmmm. Jak już mówiłam te stadniny różnią się strasznie ... Bo w pandorze w przeciwieństwie do wcześniej wymienionej stadniny konie są nieposłuszne i trzeba dużo się natrudzić aby konik zareagował. No i W pandorze konie są ogromne a tu takie maciupeńkie J No ale dobra. W końcu poszłyśmy na jazdę, a ponieważ nie mogłam sobie poradzić z likierkiem to zmieniła mi na zacharkę. Kornelia miała rację. Konie mają ty strasznie dziwny kłus, a my w dodatku jedynie kłusowałyśmy !!! Cały czas ! Kiedy się zamieniałyśmy końmi i ja wchodziłam na Zacharkę siodło obróciło się na bok ! I jeszcze na mnie było, że wdrapuje się na nie. No sorry Po kilku minutach stępa popręg się dociska bo koń wypuszcza to powietrze :/ eh. No nic. Zamówiłam sobie przez neta toczek więc za tydzień powinnam mieć go na jeździe. A w poniedziałek wracają zdjęcia od wywołania Pozdrowionka i papcie ! No i zdjęcie likierka i pastwiska Komentuj(6) Link :: 23.07.2005 :: 12:46 Dzisiaj byłam sobie z Nelą na konikach. Wreszcie jakieś urozmaicenie szarych dni spędzonych przed kompem. Nawet na naszym forum nikt się nie pokazuje i nie mam czego komętować . Dzisiaj mogłyśmy sobie same osiodłać konie a na jeździe była też jakaś dziewczyna i jakaś pani. Dostałam zacharkę, najwspanialszą na świecie ( oczywiście poza czesiem i kunią oraz jagodą na której niestety nie można jeździć ) Nela dzisiaj galopowała a mi wcisnęli wymówkę że na zacharce będzie mi się źle galopować. Jak to usłyszałam to myślałam że nie wiem co zrobię. PRZECIEŻ MÓWIŁA ŻE BĘDE GALOPOWAĆ !!! Nela wyglądała ślicznie na... eee... Jak się nazywał ten konik na którym jechałaś ? A potem jeszcze wspaniale utrzymała się w siodle kiedy urwała strzemie ... PSUJA !!! heheh. Mój toczek i sztylpy okazały się baaardzo wygodne i ogólnie było super pomimo tego, że nie galopowałam. Za tydzień też może jedziemy I wtedy przyniosę zdjęcia z kursu. A gdy wracałam, odzyskałam wiarę w to, że istnieją jeszcze na świecie kulturalni faceci Jutro mnie nie będzie caly dzień w domu ( może do 14.00 będe ale wątpie) I na tym kończę. A właśńie dodałam w menu dział +MUZAYKA+ I tam są niektóre ( nie wiem nie ssprawdzałam ale chyba wszystkie) piosenki evanescence więc jak ktoś lubi to może posłuchać, a włącza sięt o tylko gdy otworzy się ten dział Więc zapraszam do słuchania ( tłumaczę takim totalnym ehmmm tumanom że trzeba wyłączyć "here i am" - muzyczkę takim przyciskiem z dwoma pionowymi kreseczkami ) Komentuj(4) Link :: 28.07.2005 :: 17:35 Hmmm cóż powiem. Jestem zszokowana !!! Klaudia chodzi sobie od wczoraj na kurs. Mam nadzieję, że sie nie obrazi, bo zamieszczam naszą rozmowęz gg Kaśka (16:46) Będziecie niedługgo galopować Klaudia (16:46) wiem Klaudia (16:46) no i co z tego zapewne zastanawiacie się, co mnie tak zszokowało ??? Otóż zszokowały mnie słowa no i co z tego Ona już galopowała ale słowa no i co z tego wytrąciły mnie z równowagi! Na pewno nie jest jakimś super doświadczonym jeźdźcem i to co powiedziała, dla mnie jest czymś potwornym! Dla mnie galop jest najwspanialszym przezyciem chociaż miałam go tylko 2 razy ! Eh. Apropo galopu. JA kurcze chyba nie chcę galopować w solcu !!! Jak mi sie nie uda to bdzie taka siara, a ta babka mnie nie lubi Wole galopować w pandorze, bo tam są instruktorzy których lubię Komentuj(2) Link :: 30.07.2005 :: 19:29 Byłam wczoraj z Nelą na konikach w Solcu. Spóźniłam się troszkę, przez co miałam tylko 30 minut jazdy, więc się troszkę nie udało, ale i tak było cool. Jechałam na kalderku, na którym wcześniej jechała mama Neli a Kalderek oczywiście mnie nie słuchał. Nie miał nawet zamiaru skręcać, ale gdy zobaczył, że instruktorka daje mi palcat od razu ruszył kłusem heh. Tak, więc musiałam go użyć tylko 2 razy. Kalderek ma fajny kłus całkiem miękki, ale jest totalnie oporny, na zmiany kierunku i skręcanie. Wole jeździć na Zacharce. Nela jeździła na mistrzu europy w czymś tam ( ) – Bohunie. Potem, ponieważ koniki były wypuszczane z pastwiska, to musiałam skończyć jazde 8 minut przed czasem, bo jak pani Aneta go zna to poleciaaaałby Daleko za innymi końmi, a ja zaliczyłabym glebę , więc jedyne co zostało mi z Kaledra, to ogłowie i siodło. A grubasek nie chciał wyjść z pastwiska. Potem poszłyśmy do neli. I poznałam jej spasione żaby i rybki, 10 letniego żółwia, Czarnego królika i chomika. I ogólnie to było świetnie. Teraz siedzę u Klaudia i będę u niej nocować. Miałyśmy iść z klaką na „ ku przestrodze „ , ale bilet kosztuje 35 zł !!!! Gash ! A oto plan : 30 lipca (sobota) Ośrodek Wypoczynkowy "Paprocany", VII Tyski Festiwal Muzyczny im. Ryśka Riedla, cena dwudniowego biletu: 30 zł w przedsprzedaży i 35 zł w dniu festiwalu; w programie m.in.: - godz. 12.00, przesłuchania konkursowe zespołów - godz. 16.00, El Secatore - godz. 17.00, Coma - godz. 18.00, TSA - godz. 19.30, Hey - godz. 21.00, Myslowitz - godz. 22.30, prapremiera plenerowa filmu "Skazany na bluesa", reżyseria Jan Kidawa Błoński 31 lipca (niedziela) Ośrodek Wypoczynkowy "Paprocany", VII Tyski Festiwal Muzyczny im. Ryśka Riedla, w programie m.in.: - godz. 13.30, koncerty laureatów - godz. 15.00, Teenage Beat (zwycięzca VI Festiwalu) - godz. 16.00, Riders - godz. 17.00, Voo Voo - godz. 18.00, Harlem - godz. 19.00, Cree - godz. 20.30, Dżem Faaajnie no nie Klaka ma znajomości ale znajomości nie pomyślały że chcemy na to iść a miałybyśmy to za darmolca. Jutro idę z nią do pandoru zobaczyś czesiunia zmuła – mojego idola heheheh i faworytkę klakli – faworytkę ( przy okazii obcałuje kunie i jagódkę ) Ja kończę papapa (W poniedziałek jak kuzyn Magdy naprawi skaner to pokażę zdjęcia Albina ( jak ktoś nie doinformowany to Czesiu tak naprawde nazywa się idol albo albin – tak ma w papierach ) Komentuj(2) |