08.05.2006 :: 08:22
Och niestety w ostatnich dniach nie miałam za bardzo czasu pisać. W sobotę byłam w Pandorze. I powiem szczerze że było świetnie. Na początku czyściłam Czesława a potem księżną którą ucałowałam od isiaka bo ostatnim razem zapomniałam Potem była Jadzia. Pani M. Powiedziała aby ją wyczyścić. Weszłam więc do stajni ale Jadzi tam nie widzę, bo na jej miejscu jest cały bardzo ciemno siwy koń. Idę więc się spytać gdzie stoi i okazuje się że powinna tam stać. Podchodzę do jej boksu i nagle mnie olśniewa. Jadzia jest cała w grubej szarej skorupie po tym jak wróciła z wybiegu. Zabrałyśmy się więc za nią z Klaudią i wyczesałyśmy sierści i błota chyba wielki worek. Potem poszłyśmy jeść i zabrałyśmy się za dagę (ze 2 wory sierści) i kucyki. Potem miałyśmy jazdę i jakieś powalone babiszony ciągle się z nas ryły :/ Ale w sumie nie było źle tylko że prawie zaliczyłam glebę w galopie i potem nie mogłam galopować Ale jazda na Cześku nawet najokropniejsza jest miła Gdy prowadziłam go do boksu usłyszałam słowa (albo mam nadzieje zdawało mi się) że te dwie mhrrrroczne barbie mają tu pracować. No ale dzięki temu zaprzyjaźniłam się z Eweliną i w sumie podsumowując sobota była świetna Nie mogę się doczekać wtorku i dalej nie wiem jakiego konika mam :/